Tej uliczki dawno nie ma i już jej nie będzie. Na kwidzyńskiej „starówce” była jedną z najstarszych w obrębie murów miejskich. Jej wygląd podpowiedział nazwę, która jako Schmale Strasse zachowała niezmieniane miano przez całe swoje wielowiekowe dzieje, aż do 1945 roku, gdy przestała istnieć po spaleniu jej zabudowy wraz z całym starym miastem.
Czytaj dalej →
O niezwykłym malowidle w kwidzyńskiej katedrze
(fot. Konrad Kosacz)
W galerii fresków na ścianach kwidzyńskiej katedry jest malowidło, które zasługuje na szczególną uwagę. Pomiędzy oknami ponad północnym wejściem do katedry, w polu malatury rozdzielonym tzw. zacheuszkiem (znakiem konsekracyjnym), obok patrona katedry Św. Jana Ewangelisty widoczna jest scena ukrzyżowania. Czytaj dalej →
Niewiele jest szczegółowych relacji przedwojennych mieszkańców Kwidzyna z ostatnich dni, w których opuszczali miasto przed nadchodzą Armią Czerwoną. Wśród rozproszonych wspomnień, często spisywanych po wielu latach przeważają wycinkowe refleksje osobiste i rodzinne, odtwarzające raczej życie przed wojną i trasę ucieczki z Prus. W zapiskach tego tematu zwraca uwagę kalendarium ostatnich dni w mieście zamieszczone w zbiorze: „Marienwerder Westpreußen. Aus dem Leben einer deutschen Stadt an der unteren Weichsel”, (wyd. Heimatkreis Marienwerder WPr., Celle 1983).
Jest tam przedstawiony bardzo zwięzły obraz ostatnich dni przed opuszczeniem miasta przez mieszkańców i wojsko. Świetnie to uzupełnia krótkie wspomnienie Ericha Hollsteina, który opuszczał miasto na jedną dobę przed wejściem Rosjan, w nocy z 27 na 28 stycznia 1945r. Czytaj dalej →
Malbork. To miasto zawładnęło moim dzieciństwem.
Każdy powrót do najwcześniejszych wspomnień przenosi mnie do zrujnowanego miasta, po którym myszkuję z gromadą rówieśników. Odkrycia, znaleziska, przygody i niestety dramaty, które nam towarzyszyły nieomal codziennie, do dzisiaj wracają mi w snach. Te najbardziej banalne utrwaliły mi się w każdym , nawet nic nie znaczącym szczególe. To jest tak, jak po zamknięciu oczu włącza się nam osobista przeglądarka obrazów z przeszłości, tych mniej wypłowiałych powidoków.
Rok po wojnie przywieziono mnie tu z wileńskich kresów, gdzie została moja ojczyzna, z której nie zapamiętałem żadnych obrazów, a powinienem. Dopiero gdy odwiedzałem tamte miejsca po półwieczu, to dziwnym trafem rozpoznawałem miejsca, które wydawały mi się znajome. Wyniesione z malborskich gruzowisk doznania okazały się jednak trwalsze i bardziej wyraziste. Czytaj dalej →
(J.W. Bielecki „Autoportret w lustrze”, miedzioryt 1978)
To było 35 lat temu. Byłem wówczas "najlepszym", bo jedynym grafikiem amatorem w Kwidzynie Przychodziło mi to z prostą i oczywistą łatwością, bo wtedy jeszcze pasjonując się drzeworytami, linorytami i gipsorytami nie miałem konkurentów. Potwierdzałem swą pozycję w okresowych wystawach, na których miejscowi amatorzy prezentowali swą twórczość w kwidzyńskiej galerii MOK, oraz w okolicach..
Właśnie wtedy zdarzyło się, że powrócił do Kwidzyna Jurek Bielecki po ukończeniu studiów na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu. Zdobył tam dyplom w malarstwie oraz w grafice, u prof. Edmunda Piotrowskiego. Czytaj dalej →
Przed niespełna miesiącem, na uroczystości otwarcia mostu było nas około paru tysięcy osób. Takie zgromadzenia mieszkańców zbierają tylko nadzwyczajne wydarzenia w życiu miasta. Poczucie satysfakcji i nieukrywana radość z mostu, który połączył Dolne Powiśle z Kociewiem udzielały się wszystkim uczestnikom uroczystości odbywającej się ponad Wisłą.
Burmistrz Kwidzyna Andrzej Krzysztofiak widząc ten podniosły nastrój chwili wygłosił publicznie nadzieję, że następne takie spotkanie kwidzyniaków odbędzie się prawdopodobnie na otwarciu „Doliny Liwy”. Czytaj dalej →
List do forumowiczów z e-kwidzyn.
Czytaj dalej →
Salony Elbląskie to cykliczne przeglądy twórczości środowiska plastycznego związanego z Elblągiem.
Czytaj dalej →
Skoro most już jest, to należy z niego korzystać. Pierwszy krótki wypad na drugą stronę rzeki prowadził oczywiście do Gniewu.
Bardzo dawno temu byłem tam na plenerze malarskim z „Kontrastami” Mietka Potrecia i zapamiętałem miasteczko z bardzo malowniczą i bardzo zapuszczoną zabudową. Uliczki z małymi odrapanymi i sypiącymi się domkami, brudne zaułki i ogólnie biedna szarzyzna peerelowskiej głębokiej prowincji. Na naszych obrazkach, które tam malowaliśmy, nadużywaliśmy kolorystyki i wyobraźni, by wygląd ówczesnego Gniewu choć trochę przypominał to … co zobaczyłem tam obecnie. Czytaj dalej →