Blog Jerzego Kosacza

Trochę treści i obrazki. (rok. zał. 2009)

Nie ja to wymyśliłem, lecz zgadzam się z porównaniem, że historia to takie układanie puzzli, przy czym nie do wszystkich z nich mamy dostęp. Niektóre z elementów są ukryte, wykradzione, zniszczone i przez to układany obrazek jest nieczytelny, wieloznaczny, wykoślawiony i przede wszystkim – nieprawdziwy.
Podobnie jak wielu moich rówieśników, którzy już nie wspinają się po tęczy, a raczej siłą wieku są na trakcie zstępującym z niej – z zapałem grzebię we wszystkich dostępnych sobie źródłach w poszukiwaniu sensu czasów, w których przyszło mi żyć.

Mocno streszczając wynik swych dotychczasowych dociekań muszę wyznać, że poza potwierdzeniem wielu rozczarowujących przypuszczeń spotyka mnie szok, tym większy im bardziej zapuszczam się w potwierdzone detale historyczne. Czytaj dalej →

0-003.jpg „Wszystkich Świętych”, „Zaduszki” , „Święto Zmarłych”, a we wschodnich regionach „Dziady”, to uroczyste dni poświęcone tym, którzy odeszli.
W te dni odwiedzamy cmentarze, groby bliskich, znajomych i nieznanych, budząc w sobie refleksję o nieuniknionym przemijaniu i odchodzeniu ludzi, o tym że w swoim czasie dołączymy do nich wszystkich , już ostatecznie nieobecnych tu wśród nas. Czytaj dalej →

2 września o godz. 17:00 odbędzie się spotkanie organizacyjne Komitetu Obywatelskiego „STOP SPALARNI W KWIDZYNIE” w siedzibie NSZZ „Solidarność” przy ul. 11 Listopada 1

1) Akcja
2) Nie ma spalarni nieszkodliwych
3) Czy Program Zrównoważonego Rozwoju Miasta Kwidzyna jeszcze obowiązuje ?
4) Spalarnie nie rozwiązują problemu odpadów
Czytaj dalej →

Jak to się mówi: „przyznam się bez bicia”, że siedzę przy oknie popatrując już to w ekran , już to w piękne niebo tego wieczoru, a zwłaszcza w Wielki Wóz, który nieomal przed chwilą był zaparkowany nad „Delfinem”, ale go chyba wzięli na lawetę, bo już jest w innym miejscu i ciągle się przemieszcza.
Drogowskaz do Kwidzyna pokazuje stąd 8 kilometrów. To niezła odległość od różnych kwidzyńskich wynalazków cywilizacyjnych, ale w ten bezwietrzny pogodny wieczór dociera tu jednak łomot jakichś urządzeń z kierunku pięknie oświetlonego komina „celulozy” zwanej dziś IP.
„Smrodki” z tego komina są na szczęście rzadkością w Sadlinkach, bo te atrakcje są stałym zestawem abonamentowym raczej w Białkach, a zwłaszcza w Rozpędzinach, poprzez które sączą się merkaptanowe wonie do wiślanej doliny i dalej. Czytaj dalej →

W Sadlinkach mówią bajki Brzechwy. W Zespole Szkół odbyła się dziś inscenizacja utworów Brzechwy i Tuwima w wykonaniu rodziców uczniów tej szkoły. Należą się duże brawa za samą inicjatywę, a przede wszystkim dla dzielnych aktorów, którzy ofiarnie i z pasją odegrali swe role. Trochę szkoda, że tubylcy nie wykorzystali wszystkich miejsc na widowni.  Jednak w przyszłości, gdy sława rodzimych odważnych artystów rozejdzie się po gminie, to na pewno to się zmieni.  Bardzo sympatyczny jest taki spektakl z udziałem  sąsiadów i  znajomych choćby z widzenia, z którymi spotyka się w sadlińskiej okolicy na co dzień. Jeszcze raz duże brawa.

Lubiński.jpg
W poszukiwaniu relacji podróżników odwiedzających w przeszłości Kwidzyn dotarłem do książeczki – „Szkice z ziemi i historyi Prus Królewskich. Listy z podróży odbytej przez Czesława Lubińskiego.”
Pod pseudonimem Czesław Lubiński występował Konstanty Damrot (1841-1895), który był księdzem, poetą i pisarzem. Pełnił funkcję dyrektora Katolickiego Seminarium Nauczycielskiego w Kościerzynie a ponadto był działaczem górnośląskim, skąd się zresztą wywodził.
Zanim jego „Listy z podróży” wydano w formie książkowej w 1885 roku w Gdańsku, to uprzednio ukazywały się one w odcinkach w „Gazecie Toruńskiej” w 1878 roku. Obok opisów historii, zabytków i ciekawostek odwiedzanych miast smakujemy również język jakim zostały one napisane. Jest to polszczyzna ze schyłku XIX wieku stosowana przez elokwentnego kaznodzieję, oczytanego w pracach historycznych, a zarazem nieco rozmarzonego pisarza w podróży, któremu uroda i smak życia nie są obce.
W „Listach” znajdujemy bogaty w opisy przewodnik m.in. po Gdańsku, Oliwie, Chełmnie, Malborku i po  Kwidzynie. Czytaj dalej →

zamek krokowa 2.jpg

Po lekturze  tej biograficznej powieści (Krzysztof Wójcicki „Mój przyjaciel trup. Opowieść o życiu i śmierci Albrechta grafa von Krockow”, 2009) zastanawiałem się, czy nie wolałbym od niej jakiejś  tradycyjnej biografii  jej bohatera.

Opowieść Wójcickiego  o rodzinnej historii  pruskiego arystokraty  toczy się w  tajemniczym świecie pełnym magii i symboliki.  Jej kanwą jest  powrót  przedstawiciela  jednego z najpotężniejszych rodów na Pomorzu, osiadłego w Krokowej przed  ponad 700 laty. Czytaj dalej →

Copyright © 2009 Blog Jerzego Kosacza.