To było nieuniknione. Kwidzyn nie jest samotną wyspą, więc i tutaj dotarł zbłąkany poczet „patriotycznych narodowców”. Póki co, to tylko szczątkowa zajawka aktywności w internecie, który jak wiadomo jest tak pojemnym zsypem, że aż dziw by było, gdyby nie zaistniał tu tajemniczy młodzieniec („każdy musi się przedstawić, nie obowiązuje to tylko Admin. z pewnych przyczyn”) z grupką kumpli.
„Jesteśmy grupą ludzi z Kwidzyna oraz okolic naszego miasta, którą cechuje przywiązanie do kultury i tradycji naszego regionu, naszego kraju. Najważniejsza dla nas jest Ojczyzna, dziedzictwo a także przetrwanie moralności, która nas łączy. Stoimy na straży egzystencji pewnych wartości które dla nas są święte.”
Ta wydawałoby się szlachetna deklaracja nie jest agitacją wstąpienia do któregoś z kwidzyńskich gremiów miłośników historii i kultury, ani do któregoś z wolontariatów działającego z moralnym przesłaniem. To ma być inicjatywa o odrębnej i nowej jakości „narodowej”.
*** Niestety odniesienia do tożsamości „akcji” są czytelne i nieskrywane, chociaż obawiam się, że nie w pełni uświadamiane sobie przez młodych kwidzyniaków.
„Pozdrowienia dla wszystkich narodowców w Polsce, dla ludzi którzy starają się coś zrobić w szeroko pojętym ruchu. Szczególne pozdrowienia dla chłopaków z Torunia.”
A na frontonie witryny chłopaków z Torunia już na wstępie wali nas po oczach „czternastka”, która jest jednym z zakamuflowanych symboli neo-nazi.
Istnieją jakieś zadziwiające i mroczne rewiry psychiki zbiorowej. Psychologia społeczna nazywa je po swojemu, inaczej politycy, a jeszcze inaczej „ ekshumowani”, czy pobudzeni aktywiści przeróżnych akcji i ruchów „patriotycznych” funkcjonujących pomiędzy Atlantykiem a Uralem.
Potomkowie narodów i społeczeństw, które zaledwie przed półwieczem poniosły straszliwą ofiarę z rąk konkretnych morderców i prześladowców – dziś potrafią zwoływać się i organizować w grupy odwołujące się do owych katów, do ich symboliki i języka. Młodzi narodowcy, których edukacja historyczna musiała być jednostronna, a najczęściej żadna, nie wnikają zazwyczaj w ideologie, w głąb ich zbrodniczych pokładów. Najczęściej bawią się w parady, narodowe napinanie się wg niechlubnych wzorców, a w wydaniu głębokiej prowincji , jak na razie, sprowadza się to do fanklubów muzyki ciężkiej i kibicowania stołecznemu klubowi piłkarskiemu oraz do pohukiwania w internecie. Bo zabiegając o „narodową czystość cywilizacji i kultury” skąd wezmą w Kwidzynie np. mniejszość rasową, skoro jej tu nie ma. Przyznającego się do swej odrębności w tym względzie pana K., który prowadził za PRL-u swój żydowski sklepik z obuwiem na ul. Szopena dawno już tu nie ma. Sympatyczny pan B. – wielbiciel Józefa Stalina, który wymordował mu więcej rodziny niż mu „narodowcy” spalili w Auschwitz – też już nie żyje. Nawet budowniczy „Celulozy” obcy rasowo kanadyjski Indianin Edie N., też już dawno opuścił miasto, które kiedyś tak bardzo pokochał.
Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, ze z braku „obcych” rozpoczną się poszukiwania wrogów w najbliższym otoczeniu. A kogo będzie można za takiego uznać, to już jest sprawa patriotycznie nastawionych owych „pożal się Boże” narodowców.
Uważam za szczególna głupotę, a zarazem perfidię wspieranie przez paru krajowych polityków młodzieżowych akcji i inicjatyw „narodowych” w takim wydaniu.
„Jako nacjonaliści zdajemy sobie sprawę, że wiecznie zataczająca się Polska nie będzie silną Polską, a degeneracja i patologia to wróg zdrowego społeczeństwa.”
Powyższa deklaracja jest prosta jak i reguły tabliczki mnożenia. Tylko jakie tu mają być recepty, rozwiązania i odniesienia do tradycji. Polska już była wielka. Chwałę, sławę i siłę czerpała z wielokulturowego i wieloetnicznego bogactwa. Skończyło się to z Jagiellonami. W międzywojniu, to właśnie narodowcy pogrążyli takie szanse pomiatając mniejszościami, które potem obracały się przeciwko Polakom.
Jest jeszcze jedna sprawa, która jest szczególną zadrą w różnych rodzimych narodowych akcjach. Ilu młodych aktywistów uświadamia sobie znaczenie symboliki i tradycji, do której być może tylko nieprzytomnie odwołują się.
Nie jest to problem tylko polski. Za Odrą widzimy żwawe wnuczęta brunatnych „patriotów” tęskniących do niesławnej pamięci narodowo-socjalistycznych idoli. O dziwo, podobnych „patriotów” nie brakuje i w Rosji, która z ich ręki tyle przeszła. Ostatnio z „patriotycznych” pobudek wylatują tam w powietrze pociągi pasażerskie. Ukraina coraz bardziej hołubi swoich patriotów spod znaku Bandery. Czczeni dziś przez nich bohaterowie, pod hasłem „Sława Wielikoj Ukrainie” dekorowali wiejskie płoty nadzianymi na sztachety polskimi dziećmi.
W Europie Polacy byli jedynym narodem, który nie podjął kolaboracji z hitlerowcami. Dookoła mieliśmy nazistowskie oddziały i dywizje Waffen SS : rosyjskie, łotewskie, litewskie, ukraińskie i słowackie. Polscy żołnierze, czy to na zachodzie, czy na wschodzie, przez cała wojnę byli po drugiej stronie w wojnie z hitleryzmem.
Gdyby zbiorowym wysiłkiem, ze znacznym udziałem dziadków „patriotycznych” młodzieńców nie dobito w 1945 potwora z wąsikiem, to dziś czekałaby ich kariera w szeregach jakichś Waffen, albo obozowych strażników pilnujących tych różnych obcych ideowo, rasowo, czy „kulturalnych inaczej”.
Rodzima tradycja aktywności polskich „patriotów” odwołuje się więc głównie do nacjonalistycznych haseł przedwojennego ONR-u. A tam mamy zaledwie akcje demolowania żydowskich sklepików, getta ławkowego na uczelniach i wojny ulotkowe, plakatowe i parady: „Polska od morza do morza”, „Żydzi na Madagaskar” itp. Z braku rodzimych idoli tego pokroju pozostaje im hajlowanie do zakamuflowanej „czternastki” i inne niechlubne gadżety.
Debiutująca w Kwidzynie „Inicjatywa” zapowiada się jako brzydka zabawa. Odrębnym i o wiele poważniejszym problemem są zagadnienia:
– Niewielu jest chętnych do rozmowy z młodymi o patriotyzmie polskim w XXI wieku;
– Dlaczego to u nas młodzi zazwyczaj olewają politykę, a jak już mają takie temperamenty, to nie mają w czym wybierać.
Czekam na e-maila gdzie i kiedy możemy się spotkać i podyskutować. Nie lubię,kiedy ktoś nie znając mnie, ocenia moje poglądy. Powodzenia, oby tak dalej.
Witam serdecznie, bardzo interesujący wpis, wszystko bardzo ciekawe przeczytałem do końca, urzekła mnie ta historia, osobiście lubie czytać fantastyke więc przydało się :), Pozdrawiamy serdecznie panie Jerzy Kosacz, Ciekawe wpisy, oby tak dalej.
PS. Tak, właśnie kończymy przedszkole.
Kwidzyńska Inicjatywa Narodowa