W lasach traktowanych jako fabryki drewna, drzewa ścinane są pokotem i już w następnym sezonie rosną tam ich młode sadzonki i to jest normalne. Nieco odmienny los czeka drzewa wyróżnione zaszczytnym uznaniem ich za pomniki przyrody.
Te drzewa rzeczywiście „umierają stojąc”, jak w tytule sztuki przyjaciela Federico Garcii Lorki, hiszpańskiego autora Alejandro Casony (1900-1965), którą w swoim czasie rozsławiła w Polsce wiekowa aktorka Mieczysława Ćwiklińska.
Jak długo trwa stabilne trzymanie się podłoża przez uschłe drzewo, tak długo pozwala mu się zachować zajmowaną dotychczas przestrzeń. Gdzie pozwalają na to warunki, tam już padłe okazałe pomnikowe drzewa możemy podziwiać także leżące, aż do ich zmurszenia.
Kwidzyński wykaz drzew uznanych za pomniki przyrody liczy 40 pozycji. Jak na miasto z 14-oma dzielnicami mieszkaniowymi o łącznej o powierzchni 21,82 km kw., to nie jest wiele. W otoczeniu miasta, w lasach na terenie Nadleśnictwa Kwidzyn znajdują się 64 pomniki przyrody, z czego aż 49 obiektów to same dęby szypułkowe, w przeciwieństwie do miasta, w którym pomnikowy drzewostan jest bogaciej zróżnicowany.
Do zeszłego roku można było podziwiać w samym środku miasta parę pomnikowych drzew rosnących za ruiną byłego kina „Tęcza”, przy przesmyku pomiędzy ulicami Piłsudskiego i Słowiańskiej zwanym ulicą Tęczową. Prawdopodobnie, zostały one posadzone jeszcze w XIX w., gdy teren ten był małym parkiem za ówczesnym Kasynem Obywatelskim zwanym też „Pruskim Dworem” aż do oficyn zabudowy przy dzisiejszej ul. Słowiańskiej. Miłorząb i buk rosły tu w wielce interesującej symbiozie kolorystycznej, widocznej szczególnie jesienią. Stożkowy pokrój miłorzębu z jego jasnożółtym listowiem bardzo efektownie prezentował się na tle kolumny buka purpurowego z ciemno bordowiejącymi jego liśćmi o tej porze roku. Niestety, jest to widok już bezpowrotnie miniony.
Na tle żółciejącego obecnie miłorząbu dwuklapowego (Ginkgo biloba), buk (Fagus sylvatica) odmiany purpurowej jest już martwy i na tle swego sąsiada prezentuje się nagi bez listowia z uschłymi konarami. Otoczone stosownymi barierkami i oznaczone tabliczkami z godłem drzewa stoją obok piętrowego baraku handlowego z lat 70-tych, którego budowa w tym miejscu niewątpliwie skróciła ich żywot. Warto dodać, że kolebką miłorząbów są Chiny, gdzie zachowało się ich pierwotne stanowisko naturalne ze 167 drzewami o 20 m wysokości i ponad 120 cm pierśnicy. Są one w wieku powyżej 1000 lat, a kilka drzew jest w wieku do 3400 lat i wysokości 40 m. Stamtąd w XI wieku rozprzestrzeniły się przez Japonię na resztę świata.
Kwidzyńskie drzewa podlegające ochronie stanowią zbiór dość różnorodny. Są tu dęby, wiązy górskie, cisy, lipy, a nawet wiekowa grusza na Bajkowym i jeszcze jeden miłorząb w parku za Urzędem Miasta. Wykaz drzew pomnikowych powstawał w Kwidzynie od 1993 r. i zawiera on drzewa, które ocalały z czasów, gdy Kwidzyn był nazywany miastem zieleni i młodzieży, które to miano zawdzięczał licznym parkom miejskim i zadrzewionym skwerom oraz kilkunastu szkołom średnim. Nie było wtedy stosownego ustawodawstwa ani wydziałów ochrony środowiska a w mieście działał jedynie lokalny „Don Kichot” w osobie inż. mgr nauk przyrodniczych Olka Kuriaty, który w charakterystycznym sobie uniesieniu np. przeganiał z Placu Plebiscytowego pracowników zieleni miejskiej czyszczących plac z jakichś tam krzaków i zarośli. Olek okładał potem konarami cisów biurka urzędników. Tłumaczył im, że już król Jagiełło zarządził ochronę cisów, lecz oni mieli własną ochronę, która wyrzucała Olka z urzędu. Ale cisy, choć nieco przetrzebione jednak ocalały na placu.
/Dziwnym trafem w wykazie pomnikowych drzew brakuje ponad 35 metrowego dębu szypułkowego z połowy ulicy Piastowskiej (równego temu z ul. Dębowej (?)/
Dodaj komentarz!