Na ostatnim zjeździe kwidzyńskiego Klubu Małej Ojczyzny Burmistrz Krzysztofiak zapowiedział praktyczne podjęcie tematu odbudowy kwidzyńskiego ratusza, po którym ostał się znany wszystkim kikut wieży na środku staromiejskiego placu. Rozważa się różne warianty jego odbudowy.
Przyjęto wniosek koleżanki – szefowej kapituły Klubu, która z zaangażowaniem lansuje pomysł, by nasze klubowe gremium podjęło się promocji idei „odbudowy kwidzyńskiego ratusza”. Użyty tu przeze mnie cudzysłów wynika z przyjętego przeze mnie założenia, że dokładna i wierna odbudowa ratusza jest przedsięwzięciem nieracjonalnym i nierealnym. Takim „reinkarnacjom” unicestwionych budowli historycznych przeczy zresztą KARTA WENECKA, którą Polska ratyfikowała, i o czym przypomniałem zebranym tam dyskutantom.
Klub Małej Ojczyzny Kwidzyńskiej chyba podejmie się raczej promocji i patronatu nad projektem, którego zwieńczeniem powinno być symboliczne uwiecznienie miejsca po byłym Ratuszu w Kwidzynie. Forma będzie sprawą fachowców, architektów i być może rezultatem oficjalnego konkursu.
Klub zamierza zająć się sposobami gromadzenia środków na przyszłą inwestycję (cegiełki „papierowe”, ceramiczne, polbrukowe) oraz wglądem osób zainteresowanych i kompetentnych w realizację wypracowanego projektu.
W swoim osobistym zamyśle proponowałbym utrzymanie pozostałości ratuszowej wieży w obecnym, dobrze znanym konserwatorom stanie „trwałej ruiny” z przeszkloną gablotą we wnętrzu prezentującą makietę Rynku Starego miasta z neogotyckim Ratuszem, który tu stał od 1882 do 1945 roku, jak i prezentacje ikonograficzną poprzedniego ratusza w formie „quasi renesansowo-barokowej”, jaki tu stał uprzednio do końca XIX wieku.

Może wystarczyłoby przejrzyste zadaszenie obecnych resztek wieży i oszklenie jej zachodniej ściany, która jest teraz zamurowana w celach ochronnych. Takie rozwiązanie zapewniałoby widok ekspozycji przez całą dobę.
Mój pomysł ma ten realistyczny walor, że jego koszt byłby niewspółmiernie niski w porównaniu z projektami jakiejkolwiek „odbudowy”.
Wierne odtwarzanie zabytków jest traktowane przez współczesną sztukę konserwatorską jako błąd. Żadna imitacja nie zastąpi już utraconego oryginału. Ponadto, warto przypomnieć, że niemieccy budowniczowie ratusza w stylu „neogotyku kolońskiego” sami skonstatowali popełniony błąd polegający na przesadnym „upiększaniu” budowli ozdobnikami architektonicznymi, co częściowo udało im się później usunąć. A w obecnych i w prognozowanych czasach argument minimalizacji kosztów przedsięwzięcia jest chyba niebagatelny.
Już teraz otoczenie tej resztki ratusza prezentuje się nieźle, a zwłaszcza wyłożony płytkami ceramicznymi obrys budynku. Ciekawostką jest, że planów geodezyjnych ratuszowej „działki” bezskutecznie szukano w kraju i zagranicą, a znaleziono w naszym Starostwie.

Dodatkowo można by odtworzyć jeszcze utrzymywaną od średniowiecza w Kwidzynie tradycję tzw. „osła”, którego widzimy na poniższej rycinie gdańskiej. Była to forma pręgierza o drewnianej konstrukcji, której dosiadanie wierzchem było rodzajem kary za różne drobne przewinienia.
Kara o tyle humanitarna, że skutkowała jedynie ośmieszeniem delikwenta. Mogłaby to być dodatkowa atrakcja turystyczna w krajobrazie Starego Miasta. (Fotografowanie na ośle – 5zł)
Być może orzeźwiająco podziałałoby na kwidzyniaków ustanowienie dorocznej honorowej nagrody „OSIOŁ ROKU” za popełnienie największej bzdury w Kwidzynie w danym roku. Demokratycznie wyłoniony laureat tej nagrody każdego 1 kwietnia byłby zapraszany na sesję fotograficzną na „ośle” i to nieodpłatnie !