Tego budynku już nie ma. Ceglana rudera przypominająca jakąś szopkę przylegała do zabytkowego budynku na skrzyżowaniu Słowiańskiej i Szkolnej.
W połowie lat 70-tych pracowałem w pobliskim Zespole Szkół Zawodowych i w pokoju nauczycielskim pierwszy raz usłyszałem o „Polskim areszcie”. W przedwojennym Kwidzynie, i później, tak nazywano areszt przy posterunku policji mieszczącym się w zabytkowym narożnym budynku przy Słowiańskiej 6.
Wybudowana w poł. XIX wieku kamienica mieszczańska była pierwotnie posesją prywatną. W latach 30-tych ub. wieku stanowiła własność gminy Marienwerder i była siedzibą lokalnej policji (Polizeiwache), co jest odnotowane w ówczesnym Adressbuch. W tych latach główna siedziba policji, Kripo i Gestapo mieściły się przy Grünstraße przemianowanej już na Erich Koch Str. w budynku Finanzamt (obecnie Biblioteka Miejska), który przeniesiono na obecną ul. Kościuszki, gdzie dzisiaj mieści się Sąd obok siedziby Starostwa. Przy Słowiańskiej pozostał odwach policyjny z niewielkim budynkiem na zapleczu pełniącym funkcję więzienno-aresztancką. Narożna zabytkowa kamienica stanowiła też siedzibę młodzieżówki partyjnej Hitler Jugend .
Zwłaszcza po przegranym przez Polskę plebiscycie areszt ten służył głównie Polakom, działaczom plebiscytowym i członkom organizacji polonijnych. Był też „przystankiem” przed wysyłaniem ich do hitlerowskich obozów. Stąd, mieszkańcy Dolnego Powiśla nazywali to miejsce „Polskim więzieniem” lub „Polskim aresztem”. Zupełnie bezrefleksyjnie ten niewielki budynek został wyburzony w latach 70-tych. Teraz jest tam ogrodzone podwórko i jakieś komórki na węgiel. Murowana „buda” była oczywiście szpetna, ale i dziś nie jest to piękne miejsce. Mało kto wie o tym przystanku polskiej martyrologii, po którym nie ma już żadnego śladu bowiem bezpowrotnie wymazano go z krajobrazu miejskiego.
Nauczyciele tropiący palących uczniów w okolicach szkoły zaglądali tam i później słyszałem od nich o widzianych napisach wydrapanych na ścianach aresztanckich cel. Były to nazwiska, daty i patriotyczne hasła umieszczone tam przez ludzi świadomych, że czeka ich katorga lub śmierć za polskość.
Po drugiej stronie Placu Plebiscytowego jest kolejne miejsce związane z polską martyrologią czasu wojny. Dziedziniec Szkoły Podstawowej Nr 1 i tamtejsza sala gimnastyczna, które również były wykorzystywane jako punkt zborny dla aresztowanej ludności polskiej z terenu Dolnego Powiśla. Znam opowieść mojego nauczyciela z malborskiego LO, nieżyjącego już Jana Trocha, który jako kilkunastoletni chłopak przeżył w owym czasie w tym miejscu swoje niezapomniane dni. Opowiadając o tym po trzydziestu paru latach nie umiał ukrywać odniesionej wówczas traumy.
Pod koniec wojny przywieziono tu z okolicznych terenów Polaków w różnym wieku. Przeważała młodzież , dzieci i starcy. Do stłoczonych na boisku szkolnym aresztantów, strzeżonych przez esesmanów wpuszczono aktyw młodzieżówki partyjnej Hitler Jugend uzbrojonych w pały i pręty metalowe. Mieli niedaleko ze swej bazy przy Słowiańskiej. Opis tej masakry, która trwała do wieczora, aż pobitych zamknięto w sali gimnastycznej, trudny jest do zapomnienia, podobnie jak okazywał to, opowiadający o tym uczestnik tamtych wydarzeń. Potem aresztowanych Polaków rozwożono do obozów.
A w naszym mieście wówczas to zrodziła się tradycja zbiorowego bicia bezbronnych uwięzionych, która ożyła w 1982 roku w tutejszym Zakładzie Karnym wobec internowanych tam ludzi z „Solidarności”.
Było, minęło, nikt o tym już nie pamięta, ślady po budynku byłego aresztu są już zatarte, więc po co o tym wszystkim pisać.
Mojemu wspomnieniu o historii takich miejsc wyraźnie brakuje lansowanej obecnie poprawności politycznej. Wedle jej kanonów bolesna przeszłość winna być bezpowrotnie zapomniana, by nie drażnić naszych partnerów w Unii Europejskiej. Tak przynajmniej wyczytałem w deklaracji ważnej kwidzyńskiej placówki kulturalnej:
Wielu z mieszkańców do dziś nie zna dziejów miasta, choć obecnie zainteresowanie dziejami Kwidzyna jest bardzo duże (…) Działalność taka nastawiona jest na dwie wartości, które należy ocalić i praktykować. Są to szeroko rozumiana tolerancja oraz czuwanie nad ciągłością tradycji, dbałość o pamięć i historię. Szczególnie w Unii Europejskiej nie ma miejsca na konflikty i rozpamiętywanie bolesnej przeszłości. („Ciekawostki”: http://regionalna.ckj.edu.pl/)
Inaczej rozumiem to partnerstwo, w którym chyba nie powinno się mylić postawy partnerskiej z usłużnie „fryzjerską”.
Dodaj komentarz!