Wędrując utartymi szlakami turystycznymi przez nieznane sobie dotąd miasta, miasteczka i muzea dokonujemy różnych osobistych „odkryć”, które są już powszechnie znane z przewodników. Czasami warto jest zboczyć ze szlaku w teren mało uczęszczany i nie posiadający takiej renomy jak wybitne zabytki, czy też piękności krajobrazowe. Wiąże się to z różnymi niedogodnościami, ale obfituje w niespodzianki, które zazwyczaj omijają zdyscyplinowanych turystów.
Odbywając tego lata kilka wycieczek, za zachodnią granicą, uczestniczyłem także w długiej pieszej wycieczce po Pogórzu Wezerskim, po zalesionych stokach tamtejszych wzniesień i po dolinie Wezery.

Zwiedzając miejsce po starej kopalni łupków natknąłem się na dużą hałdę odpadów pochodzących z tamtejszego wyrobiska. Zalegające parę hektarów zwały ułomków skalnych okazały się istnym rajem dla paleontologów. Bez trudu, na samej powierzchni można odnaleźć skamieliny świata organicznego, jaki tu był przed milionami lat. Pierwszym moim trofeum był mieszczący się w dłoni „kamień” o ciekawej formie przypominającej nowoczesną rzeźbę. Dopiero po kilku dniach znawca tej dziedziny uświadomił mnie, że znalazłem ni mniej, ni więcej tylko kaprolit, czyli skamieniałe odchody zwierzęce roślinożernego dinozaura, albo innego gada, sprzed co najmniej kilkudziesięciu milionów lat.

Oprócz tej megamultiwiekowej kupy, (o której pogłębiłem teraz swą wiedzę „dino-kupologiczną” na stosownym forum , odnośnie jej wytwórcy, wielkości i konsystencji), były tam jeszcze jakieś skamieniałe jaja i pomniejsze obiekty muszelkowe i liściaste. A na Allegro można nawet znaleźć oferty sprzedaży dinozaurowej kupy.
W kilku muzeach w tamtym regionie są bogate stałe wystawy paleontologiczne bogate w tego rodzaju eksponaty, oczywiście bardziej okazałe i rzadziej spotykane. Jest to tam tak popularne, jak wystawy haftu na Kaszubach.

Postanowiłem swój zbiór skamielin (mieszczący się w dwóch garściach) przekazać komuś, kto na to najbardziej zasługuje.

Znam młodocianego entuzjastę paleontologii, który zanim jeszcze nauczył się czytać, to już zdecydował o swoim przyszłym zawodzie archeologa. Temu postanowieniu jest wierny, o czym wiem także od jego rodziców (jak się okazuje z kwidzyńskimi korzeniami). Jedyne zmartwienie Tymka, to jego obawy, że zanim skończy szkoły i studia, to inni już wszystko odkopią i zbadają. A on jest dopiero w gimnazjum.
Bardzo zazdroszczę temu chłopcu tak wcześnie i tak konkretnie sprecyzowanych planów, oraz konsekwentnego trzymania się ich. Jestem pewien, że nikt inny tak nie doceni mojej przesyłki z oryginalnymi skamielinami jak właśnie Tymek.

********************************************************************************

post scriptum 15.03.2013

Nie wypadało już dłużej zwlekać ze spełnieniem obiecanki, więc wreszcie wysłałem do Tymka przesyłkę.
A oto jakie otrzymałem sympatyczne podziękowanie od paleontologa in spe.

List.jpg