wiersze J. Ambrosius.JPGTę małą książeczkę nie dość, że w obcym, to jeszcze  i staroświeckim języku z początku potraktowałem głównie jako bibelot miły dla oka bibliofila. Chociaż została wydana ponad sto lat temu (1896), to jej stan zachowania jest  zadziwiająco bardzo dobry.
Ambrosius - 1.jpgNajbardziej efektowna jest okładka z twardym wkładem, powleczona płótnem lakierowanym w kolorze oliwkowym ze złoceniami na brzegach, z wytłoczonym złoconym ornamentem oraz tytułem, również na grzbiecie książeczki. Głównym motywem graficznym okładki jest gałązka  dzikiej róży z  karminowym  kielichem jej kwiatu.    Harmonijną kolorystykę utrzymują także wklejki ze złoto-białym motywem kwiatków rumianku na fakturowanym papierze.

I to tyle o perfekcyjnie udanej pracy  pracowni introligatorskiej „H.Föste, Buchbinderei, Leipzig.” , która skromnie podpisała się na  dolnym skraju spodniej okładki: Ambrosius - 7.jpgAmbrosius - 8.jpg
Na wewnętrznej stronie wklejki jest jeszcze odręczna sygnatura własnościowa książki z datą.

półka---1.jpgBywa, że po obcmokaniu i po doznanych zachwytach poprzestaje się na odstawieniu  takiego eksponatu  np. na półeczkę pomiędzy XVIII-wieczny starodruk a wykopany w ogródku destrukt oryginalnej porcelany miśnieńskiej. Ta książeczka skrywa jednak w swym wnętrzu bogactwo  bardziej trwałe i znaczące więcej niż jej efektowna szata zewnętrzna.

karta-tytułowa.jpgJohanna Ambrosius.jpg

Jest to tomik wierszy Johanny Ambrosius, wybitnej w swojej epoce, poetki niemieckiej tworzącej  na przełomie  XIX i XX wieku. Była bardzo popularna nie tylko w krainie, w której żyła, i którą opisywała, czyli  w ówczesnym wschodnio-północnym regionie Prus. Prezentowany tomik wierszy jest ni mniej ni więcej tylko 29-tym  wydaniem. W tym samym 1896 roku ukazało się 5 wydań tego zbioru w jęz. niemieckim, a autorka doczekała się ich 55, w tym 45 za swego życia, o łącznym nakładzie ponad  50.000 egzemplarzy, co jest konkretnym wyznacznikiem ówczesnej popularności jej wierszy.

Poetka urodziła się na wsi pomiędzy Królewcem a Tylżą. Jej ojciec prowadził gospodarstwo rolne, miała 14 rodzeństwa i młodo, bo w wieku 17 lat wyszła za mąż. Wyniesione z domu doświadczenie ciężkiej pracy w gospodarstwie wiejskim obdarzyło ją przywiązaniem do ziemi i szacunkiem  do pracy na roli. Taki był też  ton jej poezji. Nazywano ją i sama tytułowała się poetką ludu (Volksdichterin).  Ukończyła zaledwie wiejską szkołę, lecz dzięki siostrze, która potajemnie wysyłała do publikacji jej wiersze, dość szybko zaczęła zdobywać uznanie i rozgłos. Pierwsze publikacje swoich wierszy już w wydaniach książkowych zawdzięcza profesorowi literatury Karolowi  Weiss-Schrattenthal promującemu  młodych i obiecujących poetów. Zachęcający wstęp w prezentowanym tu tomiku także jest jego autorstwa.

Gdy owdowiała w 1908 roku przeniosła się do Królewca, w którym żyła przez resztę życia. Zmarła w 1939 r. w wieku 85 lat. Jej imieniem nazwano jedną ze szkół w Królewcu, o czym w Kaliningradzie pamiętają do dziś:

160
160

Sława poetki wykraczała  daleko poza granice jej rodzinnych Prus. Zapewne w celach promocyjnych często była fotografowana jako kobieta ze wsi.
johann_1.jpgJ.Ambrosius.jpgAmbrosius.jpg

Sama cesarzowa Wiktoria poruszona wierszem „Ulubieniec ludu”, który był poświęcony jej mężowi cesarzowi Fryderykowi III, wystosowała do poetki mieszkającej w wiosce Gross-Wersmeningken, zaproszenie które było wielkim wydarzeniem w jej życiu.

Przekłady jej wierszy ukazały się w kilku krajach europejskich oraz w Stanach Zjednoczonych. Przegląd owych tłumaczeń utworów na jęz. angielski i rosyjski pozwala na uniknięcie mozołu borykania się z ich  staroświeckim oryginałem. Daje to przynajmniej chociaż pobieżny i pośredni kontakt z poezją Johanny Ambrosius.

Prezentowana tu książeczka zawiera 138  wierszy, a wśród nich ten najbardziej znany utwór Johanny Ambrosius, jakim jest wiersz  „Moja rodzinna ziemia” („Mein Heimatland„), który  do lat 30-tych był  uznawany za  pierwszy „hymn” Prus Wschodnich. Powstało nawet kilka jego wersji wokalnych z muzyką do wyboru: W.Terleckiego, albo Heinricha Leibenath, albo Karla Antona  Guske.

Ambrosius - 5.jpg(Polski przekład wiersza jest dość często cytowany w różnych miejscach, niestety jego autor pozostaje nieznany.)

Moja rodzinna ziemia

Wszyscy mi mówią, że nie jesteś piękna, moja rodzinna ziemio,
nie masz wysokich, dumnych gór, nie strojnaś w winnic zieleń
W twoich przestworzach orzeł nie szybuje, palma nie składa pokłonów,
ale pradawnych czasów łza lśni czysto u twoich brzegów.

I choć dla swego króla nie masz rud, purpur ni diamentów,
twoje serce najwierniej bije dla ojczyzny świętej.
Do boju dajesz rumaka, tony złota wartego i więcej,
i mężów silnych, o dłoniach krzepkich i do miecza chętnych.

A kiedy marząc tak idę pośród jodeł mrocznych,
a górą dęby mocarne przepych roztaczają królewski,
I gdy na plażach Niemna słowików śpiew rozbrzmiewa
a nad dalekim piaskiem wydm sunie biała mewa,

Wtedy nachodzi mnie radość niewypowiedziana,
Z piersi wyrywa się pieśń, wesoło struny trącam.
I chociaż nie masz dumnych gór i szata twoja skromna,
Moja rodzinna wschodniopruska ziemio, jakżeś ty piękna!

………………………………………………………………….
………………………………………………………………….
/Dodałem do blogu dział Cymelia, jako kącik bibliofilski.
Stosownym wydaje mi się jego następujące przesłanie: Amor librorum nos unit.
Co w moim dowolnym przekładzie brzmi mniej więcej tak: „Gdzie szklanic dźwięk i krotochwile, tam obradują bibliofile„./